środa, 5 kwietnia 2017

Kucharz wspomnienie rok 1960-1970

Witam wszystkich ciekawych kuchni od zaplecza.
W moim blogu chcę przedstawić wspomnienia z mojej pracy w gastronomii.

Początek taki sobie.Początek lat 60-tych.Wyposażenie kuchni w domu zlew wiszący emaliowany jedno komorowy z jednym kurkiem poboru zimnej wody kurek był mosiężny.Kuchnia piec opalany drewnem i węglem z płytami żeliwnymi na których powstała moja pierwsza potrawa talarki ziemniaków podsmażone-podpieczone bezpośrednio na żeliwnych blachach.Jako lodówka służyła szafka pod oknem w której nawet dość dobrze przechowywane były proste nie przetworzone produkty.Jak magazyn sprzętu kuchennego służył kredens zbudowany z drewna i dykty
w którym mieściły się początkowo garnki emaliowane do których dołączyły w latach 70-tych garnki trujące aluminiowe.Pierwszymi moimi osiągnięciami jak kilku letnie dziecko były smażone ziemniaki początkowo w skórce zanim nie nauczyłem się obierania hi hi więcej skóry obciętej jak zostało ziemniaka. Póżniej się przyglądałem i czasem pomagałem mamie w kuchni nie interesowało mnie gotowanie wolałem łazić po drzewach.Czas do ukończenia szkoły podstawowej zleciał szybko .W szkole podstawowej były jakieś zajęcia z prostego gotowania ale często nie dochodziły do skutku bo dzieci zjadały produkty przeznaczone na potrawy przed zajęciami i tylko teoretyczne było gotowanie dużo kolegów i koleżanek chodziło wtedy głodnych-nawet często zdarzały się kradzieże śniadań między uczniami .Incydent z lat 70-tych w jakimś barze mama zamówiła coś do zjedzenia dla mnie-ledwo to zjadłem to wyrzygałem do kubka półlitrowego i na tym się skończyło moje chłopięce stołowanie w tym barze.Nie omieszkam wspomnieć wspaniałych lodów podawanych w srebrnych pucharkach i srebrną łyżeczką do jedzenia w dawnym hotelu restauracji "Monopol" we Wrocławiu które degustowałem z moim ojcem jak wracał z rejsów.
Tyle na dziś.Proszę o komentarze i wpisy o własnych wspomnieniach.
@Janas Bogumił

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie mam tak duzych przeżyc kulinarnych jak Pan.
    pamiietam tylko z lat 80 tych jak byl u nas "BAR POD ŚWIERSZCZEM" i serwowali tam wspaniałe nózki w galarecie, makaron z sosem pomidorowym, i zarąbistą galarete na ktora chodzilem z kolegami po zajeciach sks czy jakos tak sie to nazywalo poprostu taki wf. pozdrawiam serdzecznie.

    OdpowiedzUsuń